2012 Reading Challenge

2012 Reading Challenge
Wiktoria has read 20 books toward her goal of 52 books.
hide

Friday, August 12, 2011

Fanfiction

Dzisiaj kolejny kontrowersyjny temat - fanfiki.
Dla osób, które nie mają pojęcia, czym są fanifki, fragment definicji z Wikipedii:
Fan fiction (czasem używany skrót: ff) – tworzenie przez fanów (a niekiedy, przeciwnie, krytyków) istniejącego filmu, książki, serii komiksowej itp. opowiadań (zwanych fanfikami lub fanfiktami) nawiązujących do danego utworu, dotyczących dziejów postaci w wybranym przez autora czasie. Aby w pełni zrozumieć fanfik, trzeba znać pierwowzór.

Sama mam do nich ambiwalentny stosunek. Z jednej strony napisałam wiersz-fanfik - wyznanie Ogrodu zakochanej w tolkienowskim Samie Gamgee, ale w tekście nie były wspomniane żadne imiona bohaterów ani inne nazwy własne, tylko wtajemniczeni mogli się domyślić, o co chodzi, a sam utwór może równie dobrze uchodzić za zwyczajny wiersz miłosny. Ciekawi czytelnicy mogą przeczytać wiersz tutaj: Ogród. Właściwie nie jest to do końca prawdziwy fanfik, raczej utwór inspirowany Tolkienem. Interpretacja "fanowska" nie jest po prostu jedyną dla tego wiersza, podobał się również osobom, które nie znają książek brytyjskiego profesora.

Jedna z moich koleżanek ze studiów pisze świetne fanfiki. Kiedy dała mi adres swojego bloga, z ciekawości przeczytałam niektóre fanfiki, i część z nich mnie wciągnęła, mimo iż nie znałam oryginalnego utworu. Najbardziej spodobał mi się ten oparty na micie arturiańskim (chociaż bezpośrednią inspiracją był chyba serial "Merlin").

Spośród fantastycznej braci najzacieklejszymi wrogami fanfików są George RR Martin i Diana Gabaldon. Oboje na swoich blogach ostro skrytykowali fanfiki, jako łamanie prawa autorskiego i po prostu kradzież. Z punktu polskiego prawa nie jest to do końca jasne, ale jeśli chodzi o prawo amerykańskie, niestety Martin i Gabaldon mają rację - fanfiki są nielegalne. Fanfiki to tzw. dzieła pochodne, a tylko autor ma prawo takie pisać, lub osoba, której udzieli on zgody. Po zastanowieniu się doszłam do wniosku, że fanfiki są nie tylko nielegalne, ale również niemoralne. Łamanie prawa autorskiego to kradzież, a więc fanfiki, będąc łamaniem prawa autorskiego, są kradzieżą, a zatem czymś głęboko niemoralnym, tak samo złym jak ściąganie nielegalnych plików z internetu. Cały artykuł Martina o fanfikach można przeczytać na jego blogu:George Martin o fanfikach. Co prawda, Martin myli się, pisząc, że trzeba "bronić" swojego copyrightu, bo inaczej przepadnie - tymczasem copyright nie przepada, dzieje się tak z patentami, ale generalnie jego rozumowanie jest logiczne i coraz bardziej mi przekonuje. Z drugiej strony, wydaje mi się, że Martin nie rozumie istoty fanfików: pisze, że w młodości tworzył opowiadania inspirowane ulubionymi książkami, w których przedstawiał własnych bohaterów. Oczywiście nie jest to żaden fanfik, używanie konwencji typowych dla danego gatunku nie jest fanfikiem, tak jak nie jest fanfikiem Szekspirowskich sonetów to, że ktoś użyje formy sonetu i napisze o miłości.

Fanfiki są nielegalne, więc nie wolno ich pisać. Dura lex, sed lex - prawa trzeba przestrzegać. Ale Martin wspomina o jeszcze jednym, moim zdaniem równie ważnym, zagadnieniu. W FAQ swojej strony, w poradach dla początkujących pisarzy, odradza im pisanie fanfików. Każdy pisarz, jak wyjaśnia Martin, musi nauczyć się tworzyć przekonywujące postacie, świat, w którym one żyją, a tego nie da się wyćwiczyć, pisząc fanfiki. Wszystkie te elementy są już gotowe, wzięte z oryginalnego dzieła. W tej kwestii zupełnie zgadzam się z Martinem. Nie wszystkie fanfiki są nielegalne - nie łamią prawa np. popularne fanfiki do książek Jane Austen, ale nawet te nie są dobre jako pisarskie ćwiczenie. Jednak mają tą przewagę nad fanfikami łamiącymi prawo autorskie, że można je opublikować i chyba nawet kilka z nich rzeczywiście zostało wydane. Natomiast, jeśli ktoś pisze fanfiki łamiące prawo, nie ma szans na ich wydanie, a jeśli pisze dobrze, jak moja koleżanka, to wydaje mi się, że marnotrawi swój talent pisząc coś, co nigdy nie przyniesie jej pisarskiej sławy.

Kiedyś myślałam, że pisanie fanifików wymaga dużej i dokładnej znajomości oryginalnego dzieła. Że jeśli piszesz np. wersję "Władcy pierścieni" z punktu widzenia Eowiny, musisz niemal na pamięć znać dzieło Tolkiena. Jednak wystarczy przejrzeć strony gromadzące fanfiki, aby przekonać się, że to nieprawda. Można odnaleźć perełki, ale większość opowiadań opisuje jedynie bohaterów w niedwuznacznych sytuacjach, a zatem bez żadnej wartości. Jest to jeszcze jeden z powodów, dla których nie czytam już fanfików.

No comments:

Post a Comment