2012 Reading Challenge

2012 Reading Challenge
Wiktoria has read 20 books toward her goal of 52 books.
hide

Tuesday, August 16, 2011

Mała pisarka? Chyba nie

Pamiętam, że jako mała czytelniczka często zastanawiałam się,skąd dorośli, autorzy książek dla dzieci, wiedzą, co się dzieciom spodoba. W końcu mentalność i sposób myślenia dorosłego człowieka jest zupełnie inna od dziecięcej, an potem trudno przypomnieć sobie uczucia i pragnienia, jakie towarzyszyły nam w dzieciństwie. Ale nie szukałam odpowiedzi na to pytanie zbyt długo, ale postanowiłam pisać - natychmiast, póki byłam dzieckiem i wiedziałam, co mi się jako dziecku podoba. Bardzo lubiłam serię kreskówek o Tomie i Jerry'm, więc w moich opowiadaniach bohaterami często byli właśnie kot i mysz. Czasami pojawiały się też inne zwierzątka, szczególnie z zakresu hodowli domowej, jak na przykład piesek. Pisanie o zwierzętach w pewnym sensie rekompensowało mi niemożność posiadania własnego zwierzaka w domu. Pisałam również o wyobrażonych przyjaciółkach i ich przygodach, i także tego rodzaju opowieści były rekompensatą za samotnicze życie. Teraz, gdy to piszę, z perspektywy czasu wydaje mi się, że pisanie stanowiło dla mnie jedynie rodzaj wypełniacza braków, jakie występowały w moim realnym życiu. Mam pełne szuflady i piwnicę zeszytów, w których robiłam tego typu zapiski. Jeśli się bliżej zastanowić, taka ilość materiału wcale nie świadczy o jakimś talencie rozwijającym się w małolacie. Małe, co zapisało setki zeszytów, nie musi wyrosnąć na prawdziwego pisarza. Nie wszyscy jednak to rozumieją. Ojciec uważa, że jeśli kiedyś jako dziecko coś tam bazgroliłam, teraz mam szansę być autorką nowego Harrego Pottera. A to nie jest takie proste. Nie wystarczy siąść do komputera lub wziąć do ręki jakiekolwiek pisadełko, aby natychmiast i bezproblemowo pojawił się bestseller ( niekoniecznie musi być wartościowy artystycznie). Nawet zawodowi pisarze poprawiają swoje dzieła i po prostu nad nimi pracują. Bo pisanie to praca, poważne zajęcie, a nie zabawa dzieciaka (który robił to pewnie dlatego,że wtedy nie było jeszcze netu, a trzeba znaleźć sobie jakąś rozrywkę). Jakieś dobre kilka lat temu przestałam pisać regularnie (mówię tu o większych formach, nie zaś o krótkich haiku, o których jeszcze będzie). Po prostu miałam ciekawsze zajęcia. Zaczęłam wymarzone studia. Nareszcie robiłam to, czego zawsze pragnęłam, a jak wiadomo filologie są bardzo time-consuming :)No i czytanie. Jestem przekonana, że to, co mogę przeczytać, jest znacznie ciekawsze od rzeczy, które mogłabym napisać, a przecież mam ograniczoną ilość wolnego czasu. Więc czytam wtedy, zamiast pisać.

I przestałam pisać. Iskiereczka zgasła, a może po prostu nigdy nie było żadnej iskierki, a moi bliscy widzieli ją, bo chcieli ją widzieć. Dla rodzica dziecko jest zawsze naj-naj.

Teraz, po części aby zaspokoić oczekiwania ojca, a po części aby dorównać blogowym znajomym, postanowiłam spróbować znowu pisać.Jedną z rad jest codzienne pisanie, nie ważne o czym, ale codziennie, bez względu na to, czy ci się chce pisać i czy masz coś do powiedzenia. Codzienne pisanie jest jednym z ćwiczeń pisarskich, do których wykorzystuję tego bloga. Jak na razie udaje mi się pisać regularnie, póki co są wakacje, ale łatwo przewidzieć, co stanie się z blogiem w czasie studiów.Na razie staram się więc pisać i to pisanie wychodzi mi bardzo ciężko. Zanim siądę do komputera, wymyślam sobie ogólny temat wpisu i parę ciekawych zdań, ale gdy przyjdzie co do czego i trzeba je zapisać, na ekranie komputera nie są już tak błyskotliwe, jak te, które wymyśliłam np. zmywając gary. O ile oczywiście wcześniej się nie ulotnią. Mam też kilka pomysłów na fabułę opowiadań, jednak nie piszę nawet pierwszego zdania, bo przychodzą mi do głowy same banały, choć plany fabuł wydają się ciekawe.

Próbuję wskrzesić tą iskiereczkę, czytając przeróżne artykuły w internecie na temat twórczego pisania (creative writing), ale jak na razie nie udało mi się napisać nic naprawdę kreatywnego.Oprócz bloga, ale z niego żaden Harry Potter nie wyskoczy.

Zawsze wydawało mi się, że praca pisarza to świetna zabawa, robisz coś, co sprawia ci ogromną frajdę i jeszcze ci za to płacą.Ale jak sama spróbowałam coś pisać, okazało się, że to poważne, wyczerpujące zajęcie!Pisanie to naprawdę nie igraszki. Czasami bardzo ciężka robota, a nie żadne fju-bździu. Mnie przychodzi z trudem, czasem godzinę piszę krótkiego posta na tego bloga. A to przecież zwykły blog,a nie super bestseller fantasy. Wystarczy pomyśleć, ile trudu kosztuje napisanie obszernej powieści.

Pisze mi się ciężko, sądzę, że łatwiej byłoby mi wypowiadać się po angielsku, ale jeśli tak będę pisała, nie mogę liczyć na docenienie w kraju. Muszę ponownie nauczyć się pisać po polsku. Szczerze mówiąc, założyłam tego bloga, aby pisać w nim recenzje książek. Dowiedziałam się, że jeśli piszesz dobre recenzje, możesz dostawać książki od wydawnictwa w zamian za recenzje, a nie ma raczej szans na kontakty z zagranicznymi wydawnictwami ;) więc muszę podszkolić pisanie po polsku. Na razie recenzje wychodzą mi najgorzej ze wszystkiego, na całym blogu jest chyba tylko parę, Może to nie moja droga. Może rzeczywiście nie miałam nigdy żadnej iskiereczki, skoro tak ciężko mi idzie pisanie, a i wyniki są marne. Bo albo pisanie jest rzeczywiście ciężką pracą, nawet jeśli jesteś George'm Martinem ;)(oczko do mojej najnowszej literackiej obsesji), albo moje trudności to po prostu dowód, że się do tego nie nadaję. Myślę, że to całe pisanie jest bez sensu, po prostu nie umiem i nie mam do tego zdolności, a zatem powinnam nie zmuszać się do niego i zwyczajnie cieszyć się życiem, nie wymagając od siebie pisania. Może wtedy byłbym szczęśliwsza, bo na razie mam tylko poczucie niespełniania oczekiwań swoich i cudzych.

Ale i tak, drodzy czytelnicy, jeśli pewnego dnia nie będzie żadnych nowych wpisów, odpowiedzialność za to spadnie raczej na niemiecką gramatykę, niż moje zniechęcenie. O, właśnie, gramatyka niemiecka. Kończę już i idę realizować moje ambitne plany naukowe - przypomnę, że przez wakacje postanowiłam sobie obkuć się z niemieckiego na poziomie prawie native speakera ;) A co z tego wyszło, zgadnijcie sami :) Auf Wiedersehen!

No comments:

Post a Comment