2012 Reading Challenge

2012 Reading Challenge
Wiktoria has read 20 books toward her goal of 52 books.
hide

Monday, August 15, 2011

Magazyn tolkienowski Aiglos

Wczoraj obudziłam się w nocy, i nagle przypomniałam sobie, że mam kilka numerów magazyny tolkienowskiego Aiglos,, jakoś tak się stało, że nieprzeczytanych w całości. Czytałam tylko wybrane artykuły, jeden z nich nawet wykorzystałam w pracy licencjackiej o elfach, ale reszta w dużej mierze była nietknięta.Potem długo nie mogłam zasnąć, chciałam, aby był już dzień i abym mogła wreszcie zacząć je czytać :) Zabrałam się za to dzisiaj po Mszy świętej. Moje skarby tolkienowskie miałam schowane w specjalnie przeznaczonej na to torbie, okazało się, że mam dokładnie trzy Aiglosy. W każdym magazynie zazwyczaj są jakby trzy części: eseje i artykuły; twórczość fanowska; recenzje tolkienowskich książek, wywiady ze znanymi tolkienistami i opisy różnych wydarzeń, jak np. konwentów.

Najbardziej interesują mnie artykuły i eseje i to od nich zaczęłam lekturę.Tym razem zamierzam przeczytać Aiglosy w całości, może z pominięciem tych tekstów, które już znam (a jest ich niewiele). Rozpoczęłam czytanie i poczułam się w swoim żywiole :)Artykuły przypominają małe publikacje naukowe, każdy posiada bogate przypisy, dokumentujący cytaty i parafrazy. A do tego jeszcze temat tolkienowski, bardzo mi tego brakowało. Tego typu tekstu interesują mnie najbardziej, bo szczerze mówiąc, mimo tych moich wszystkich podchodach do kursów kreatywnego pisania,dla mnie najciekawsze jest naukowe podejście do twórczości Tolkiena. W ogóle mam ambitne plany zająć się fantastyką z punktu widzenia naukowego, literaturoznawczego. Analizy z punktu widzenia teorii literaturoznawczych, może nawet close reading. Są już kursy uniwersyteckie poświęcone literaturze sci-fi i fantasy,wystarczy wspomnieć chociaż stronę The Tolkien Professor - nagrane wykłady są wygłaszane w ramach kursu na Washington College. Trochę wykładów poświęconym Tolkienowi (i innym Inklingom) można wyszukać też za pomocą iTunesU. Taki właśnie sposób okazywania entuzjazmu wobec twórczości Tolkiena najbardziej mi odpowiada - literacka analiza, pokazująca, że jego dzieła to nie gorszy rodzaj literatury. I w ten sposób wywalczyć dla niego miejsce wśród niechętnej academii - to takie moje mało realne marzenie, ale co, na blogu sobie pofantazjuję :)W końcu to blog miłośniczki fantastyki :)

A dlaczego Muz do mnie już nie przychodzi, to też odkryłam. Jak tyle razy go pogoniłam, to co mu się dziwić Przychodziłem, a nie chciałaś, powie i słusznie. Ile to razy, mając do wyboru napisać wiersz czy opowiadanie, albo nauczyć się na klasówkę z chemii czy innej fizyki lub jeszcze bardziej nieprzydatnego mi przedmiotu szkolnego, wybierałam naukę. Potem to samo było też na studiach, choć na swoje usprawiedliwienie mam to, że były moją prawdziwą, wielką pasją. Nic dziwnego, że Muz może się czuć urażony. Ja chyba też bym była na jego miejscu. Sama sobie zrobiłam szkodę, bo chciałam ze wszystkiego mieć głupie piątki, chociaż Rodzice ode mnie tego nie wymagali. Dzisiaj widzę bezsens mojego zachowania, jak uczenie się na piątki i czwórki z przedmiotów, z których dziś i tak mało co pamiętam. No, ale panienka chciała mieć świadectwo z czerwonym paskiem ;)Teraz napiszę wredny i niewychowawczy apel do rodziców, których dzieci przejawiają jakieś talenty. Zawsze myślę o swojej mentalności piątkowiczki, jak czytam w gazetach pytania rodziców typu: moje dziecko fascynuje się sportem/grą na gitarze/tańcem/whatever etc. i niestety pogorszyło się w nauce, co mam zrobić? I teraz moja demoralizująca odpowiedź: NIC! Niech się uczy na tyle, aby przechodził z klasy do klasy. Być może dziecko ma talent muzyczny, sportowy, który trzeba rozwijać, a nikt, nigdy, przenigdy i nigdzie nie zapyta się go, co miał z chemii/matematyki/historii etc. w piątej klasie ani czy co roku dostawał świadectwo z paskiem. Bo nikogo to nie obchodzi ani nie obejdzie! Jak ktoś lubi kolekcjonować świadectwa z paskiem, to niechaj zbiera, ale niech się to nie odbywa kosztem jego indywidualnych,jedynych w swoim rodzaju talentów. Bo coś w tym jest, że ze szkolnych prymusów wyrastają potem przeciętniacy. I może da się to naprawić, odnaleźć zagubioną iskrę, ale najlepiej po prostu niczego nie zepsuć od początku. Tak więc, drodzy czytelnicy, nie przejmujcie się zanadto szkołą, jak ta przyjdzie, ale starajcie się przede wszystkim nie zatracić waszych zdolności w szkolnym kieracie. Koniec mojego marudzenia.

No comments:

Post a Comment