2012 Reading Challenge

2012 Reading Challenge
Wiktoria has read 20 books toward her goal of 52 books.
hide

Friday, September 23, 2011

70 Solutions to Common Writing Mistakes–Bob Mayer

 

Książka Boba Mayera, jak wskazuje sam tytuł, omawia siedemdziesiąt najczęstszych błędów pisarskich. Każdy z krótkich, numerowanych rozdziałów, bierze swoją nazwę od błędu pisarskiego. Autor najpierw wyjaśnia, dlaczego coś jest błędem, a następnie tłumaczy, jak można go uniknąć. Choć poradnik jest napisany “na poważnie”, nie ma w nim humorystycznych wstawek, jak u Holly Lisle, dobrze się go czyta. Jednak wydaje mi się, że rady dotyczące każdego problemu są dość ogólnikowe, być może książka zyskałaby, gdyby przedstawić każdy błąd na przykładzie, np. wymyślony przez autora “fragment złej prozy”, zawierający omawianą w danym rozdziale usterkę, następnie wyjaśnienie, na czym polega ten błąd, i poniżej poprawiony tekst, pozbawiony już defektu.

Pierwsza część omawia złe nawyki. Oprócz oczywistych, takich jak nie zaczynanie i nie kończenie, pojawiają się również inne negatywne zachowania, które może przejawiać początkujący pisarz. Czasem w ferworze pracy łatwo zapomnieć jest o czytelniku, odbiorcy naszego dzieła, bez którego pisanie w ogóle nie ma sensu. Przed tym przestrzega Bob Mayer. W tym rozdziale, a także w innych, przewija się motyw uczenia się. Przyszły pisarz powinien być otwarty na nową wiedzę dotyczącą warsztatu pisarskiego, umieć przyjmować rady bardziej doświadczonych autorów, wyciągać wnioski z lektury dzieł mistrzów. Tak jak w każdym zawodzie, młody adept pisarstwa musi się wiele nauczyć i “poterminować” u mistrzów. Powinien być człowiekiem skromnym i świadomym swoich braków i niedociągnięć. Tak jak w każdej innej dziedzinie, także w pisarstwie od razu nie da się dostać na sam szczyt. Mayer przypomina też o ważnej prawdzie: nie należy czekać na odpowiedni nastrój, aby pisać. Nastrój ani humor nie ma żadnego znaczenia w procesie twórczym i nie wpływa na jakość utworów – te pisane w złym samopoczuciu wcale nie są gorsze od tych, które powstały, gdy nie mieliśmy chęci pisać (ciekawy czytelnik może to sprawdzić w praktyce – wczorajszy tekst powstał, gdy bolała mnie głowa, więc jeśli porównamy go z innymi, okaże się, czy Mayer miał rację – może jednak się mylił?).

Drugi rozdział zajmuje się ogólnie rozumianym pomysłem na utwór. Nasz pomysł powinien różnić się od dotychczasowych, to chyba oczywiste.  Według Mayera ważne jest wcześniejsze zaplanowanie naszego dzieła. Cechy bohaterów, ich motywacje, przyczyny i skutki wydarzeń – to wszystko należy przemyśleć przed rozpoczęciem pisania. Złą oznaką jest, jeśli nie potrafimy zgrabnie streścić naszego utworu, wtedy widać, że coś się tam posypało i właściwie nie mamy dobrego pomysłu. Utwór powinien mieć temat przewodni, który determinuje wszystkie wydarzenia. Również nie należy traktować pisania jako swoistej terapii, radzenia sobie z osobistymi problemami – czytelnicy mają dość własnych kłopotów, aby jeszcze czytać o naszych.

Mnie najbardziej zainteresowały rozdziały poświęcone warsztatowi pisarskiemu, a dokładnie fabule i postaciom. Na początku musimy umieścić “haczyk”, na który złapiemy czytelnika. Jeśli go zabraknie, po prostu nie będzie czytał dalej i sięgnie po konkurencję Puszczam oczko Mayer wspomniał też o klasycznym błędzie “show, don’t tell”  - zamiast pisać, że nasz bohater jest np. szlachetny czy inteligentny, pokazujemy go w działaniu, które udowadnia, że ma on rzeczywiście taką cechę. Nie należy również nadużywać setupu, czyli wszelakich wyjaśnień dotyczących mechaniki świata przedstawionego. Te informacje umieszczamy tylko wtedy, jeśli ich brak uniemożliwiłby czytelnikowi zrozumienie akcji. Konieczny jest inciting incident – wydarzenie, które uruchamia serię zdarzeń w powieści, zmienia życie bohatera. Jest to szczególnie ważne i powinniśmy wiedzieć o tym, jakie to wydarzenie, przed rozpoczęciem pisania. Nie musi być ono pierwszym wydarzeniem przedstawionym w utworze. Ludzie zazwyczaj nie lubią zmian, wolą ustabilizowane życie, więc jeśli napiszemy, że bohater ni z tego, ni z owego postanowił radykalnie zmienić swoje życie, postać ta będzie niewiarygodna psychologicznie. Niezbędny w utworze jest konflikt, ale wraz z dalszymi stronami powieści powinien być coraz groźniejszy, a konsekwencje dla bohatera coraz poważniejsze. Błędem jest również nadużywanie flashbacków i wspomnień bohaterów – czytelnik chce się dowiedzieć przede wszystkim, co wydarzy się dalej, a nie co już kiedyś się stało. Co to flashback, wie chyba każdy fan Zagubionych, ale warto napomknąć, jak autor odróżnia flashback od wspomnień. Flashback przedstawia przeszłe wydarzenia zgodnie z faktami, natomiast wspomnienia opisują je tak, jak je zapamiętał bohater, z którego POV je piszemy; jego emocje często zniekształcają prawdę. Kolejnym rodzajem niewiarygodnego bohatera jest taki zmieniający co chwilę nastrój, np. od smutku do euforii. Tego chyba nie trzeba komentować. Nie należy powtarzać jednej informacji za często – wystarczy szczególnie ważny fakt wspomnieć dwukrotnie. Za trzecim razem czytelnik poczuje się nieswojo, jakbyśmy traktowali go jak idiotę. Nie wolno też robić czytelnikowi wykładu: jeśli chcemy przekonać go do jakiegoś poglądu, należy pisać w ten sposób, aby po lekturze sam doszedł do takich wniosków.

Bez sensu są też niepowiązane ze sobą sceny, które nie wnoszą nic do akcji utworu. Każda scena powinna czemuś służyć, posuwać akcję do przodu itp. Jeśli tego nie robi, jest po prostu zbędna. Kolejna wskazówka dotyczy dialogów; najlepszym słowem w dialogue tags jest said – powiedział/a. Nie zwraca uwagi czytelnika, a ponadto emocjonalne zabarwienie powinien on wywnioskować z samej wypowiedzi bohatera. Dwa rozdzialiki poświęcone są zagadnieniu POV, szczególnie ograniczeń wynikających z zastosowania POV pierwszoosobowego. Częstym błędem jest w tym przypadku wymyślanie przedziwnych zbiegów okoliczności, aby tylko nasz narrator mógł być świadkiem ważnych wydarzeń. Mayer tłumaczy również, czym jest niezbędny dla fabuły konflikt – to po prostu sprzeczne motywacje bohaterów. Są trzy rodzaje konfliktu: wewnętrzny, osobisty – czyli pomiędzy postaciami, oraz uniwersalny – gdy bohater sprzeciwia się np. systemowi, rządowi itp. Ważne jest też otoczenie, świat przedstawiony, aby czytelnikowi nie wydawało się, że postacie lewitują gdzieś w próżni.

Kolejny rozdział dotyczy postaci. Mayer dowodzi, że postacie są ważniejsze niż fabuła i czytelnicy lepiej i dłużej pamiętają właśnie bohaterów. Dlatego należy ich tworzyć ze szczególną starannością. Bohaterowie, którzy nagle przechodzą od miłości do nienawiści czy też odwrotnie, są niewiarygodni. Trzeba też znać motywacje, które kierują bohaterami, tylko wtedy można napisać przekonujące, “żywe” postacie. Nie powinny one zachowywać się i myśleć jednakowo, choć autor przyznaje, że trudno jest utworzyć postać radykalnie różną od nas samych. Imiona bohaterów z kolei powinny być łatwe do zapamiętania – uwaga szczególnie ważna dla twórców fantastyki – i muszą też różnić się od siebie, aby czytelnik nie pomylił bohaterów, najlepiej nie mieć w jednym utworze imion zaczynających się od tej samej litery. Równie ważne jest przedstawienie ewolucji duchowej bohatera, zmian, jakie w nim zachodzą – w przeciwnym razie opisana historia nie ma sensu. Bohater na końcu książki musi przejść przemianę, która umożliwi mu pokonanie antagonisty; takie zwycięstwo nie byłoby możliwe na początku książki, zanim zmienił się charakter bohatera. Z kolei antagonista nie może być zbyt łatwy do pokonania, w takim razie zwycięstwo bohatera byłoby bez znaczenia. On również musi mieć własne motywacje, pragnienia i dążenia, które trzeba znać. Zbyt duża liczba bohaterów jest złym rozwiązaniem – i tak nie damy rady napisać ich tak, aby znacznie się różnili. Postaciom epizodycznym nie nadajemy imion, określamy ich przez ich funkcję. Na koniec rozdziału chyba najciekawsza rzecz w konstrukcji postaci: każda postać powinna mieć swoje pragnienie, potrzebę, do której realizacji dąży, pozytywną cechę, z której to pragnienie wynika, oraz odpowiadającą jej cechę negatywną.

Kolejne rozdziały odnoszą się do edytowania utworu, sprzedaży go i publikacji, nie będę omawiać ich tutaj. Najciekawsza jest wskazówka, podana w rozdziale o uczestnictwie w konferencjach, wykładach pisarskich. Jeśli coś nas szczególnie oburza, powinniśmy to zapamiętać czy nawet zanotować, bo to właśnie jest to coś, co musimy poprawić w naszej twórczości i dlatego budzi taki sprzeciw.

 

Książka Boba Mayera może być też bliska sercu tolkienisty, bo pisarz wspomina w kilku miejscach naszego ulubionego profesora, podając go jako pozytywny wzorzec Uśmiech

 

Uczestnicy Nanowrimo mogą na razie odłożyć niektóre rady Mayera na półkę, bowiem rzucają się w oczy takie błędy, które mogą znacząco podnieść liczbę słów Puszczam oczko

No comments:

Post a Comment