George jest emigrantem z Węgier, po przybyciu do Kanady odnosi tam sukcesy. Na jednej z firmowych imprez poznaje Prue, która niejako zaczyna się nim opiekować. Dziewczyna zabiera go do swego rodzinnego domu - jest nim willa Wacousta Lodge, gdzie ważną rolę odgrywa tradycja - wszystko ma być tak, jak za czasów pradziadka. Nawet nazwa majątku wywodzi się od ulubionej książki nestora rodu.
Prue ma dwie siostry: starszą Pamelę i młodszą Portię oraz brata Ronalda. Gdy do tego środowiska wkroczy George, pomiędzy mieszkańcami Wacousta Lodge wytworzą się przedziwne relacje i związki. Jedni występują przeciwko drugim. George i Prue są kochankami, nie zmieniły tego jej liczne, nieudane małżeństwa, ani ślub George'a z jej siostrą Portią. Jednak nigdy nie umawiają się w Wacousta Lodge - to byłoby wbrew tradycji. George wybrał Portię na żonę - dziewczyna urzekła go swoją niewinnością i dobrocią. Pierwszego dnia, gdy przybył do willi, to ona wyłowiła jego okulary z basenu, gdy inni tylko patrzyli. Wtedy też postanowił, że w przyszłości właśnie z nią się ożeni. Mimo ślubu George nie zmienił swoich zwyczajów i nie zaprzestał spotkań z Prue. Zarówno Prue, jak i George próbują związków z innymi osobami, ale zawsze wracają do siebie. Portia wiedziała, że George romansował z jej siostrą przed ślubem, ale dała się przekonać, że był to jednorazowy wyskok, a poza tym mężczyzna głęboko ją fascynował. Jednak czuje się samotna w tym małżeństwie. Roland nie cierpi George'a, Portia jest jego ukochaną siostrą i nie może darować George'owi, że dziewczyna za niego wyszła; jest przekonany, że zasługiwała na kogoś znacznie lepszego. Jego niechęć wiąże się też z obcym pochodzeniem George'a - Roland uważa go za kogoś w rodzaju barbarzyńcy. Najstarsza z rodzeństwa, Pamela, jest też najbardziej tajemnicza. Wyróżnia się spośród rodzeństwa: ma swój świat, do dyskusji włącza się, aby wtrącić swoje uwagi dotyczące poprawności gramatyczno-leksykalnej wypowiedzi innych. Interesuje ją zwłaszcza etymologia słów. Uchodzi za intelektualistkę - nie jest urodziwa, więc pewnie dlatego wybrała taką drogę. Ta postać trochę przypomina brzydką Bennetównę - Mary... Ale to właśnie o niej marzy George, znudzony pozostałymi siostrami...
A tytuł opowiadania jest jednocześnie tytułem ulubionej książki Rolanda, opisującej jak samemu przetrwać w lesie. Roland zachwycał się nią w dzieciństwie - fascynowały go przedstawione w niej indiańskie zwyczaje i ideały. Jako chłopiec chętnie bawił się w Indian, zachwycał się ich zdolnością do przeżycia w trudnych warunkach, godnością, honorem. Dziś większość tych wartości to już przeszłość, zmienili się też sami Indianie, upodobniając się do białych. Książkę można już włożyć między bajki...
No comments:
Post a Comment