2012 Reading Challenge

2012 Reading Challenge
Wiktoria has read 20 books toward her goal of 52 books.
hide

Saturday, September 24, 2011

Jak czytać po angielsku?

 

Kontynuując cykl o czytaniu po angielsku, przejdę teraz do meritum i zajmę się bardziej praktycznymi radami dotyczącymi lektury w języku obcym. Miałam już wcześniej pisać na ten temat, jednak okazało się, iż można podać wiele ciekawych powodów, dla których w ogóle warto podejmować trud czytania po angielsku. Motywacja jest bardzo ważna w takich przedsięwzięciach, a skoro miałam dużo do napisania na ten temat, to po prostu napisałam, starając się posypać tekst szczyptą humoru.. Ale może lepiej przejdźmy do rzeczy, czyli zagadnienia jak i kiedy zabrać się do czytania po angielsku.

Wpis będzie z gatunku autobiograficznych, opiszę po prostu metodę czytania po angielsku, która w moim przypadku się sprawdziła, ale nie musi i pewnie nie jest być uniwersalna. Jednak sukces metody wskazuje, że może coś w niej jest, więc czemu nie podzielić się z nią czytelnikami? A nuż komuś jednak się przyda. Zwłaszcza, że wiele osób obawia się czytania w obcych językach, nawet takich, których już długo się uczą. Wydaje mi się, że takie obawy zwykle wynikają z niepewności swoich umiejętności, niż z faktycznej niewiedzy. Należy też pamiętać, że pierwszej książki nie będziemy od razu rozumieć w 100%, jednak z każdą przeczytaną książką w języku obcym nasze zrozumienie kolejnej będzie się zwiększać. Jak mówi przysłowie Practice makes perfect – ćwiczenie czyni mistrza, i jeśli na początku czytania po angielsku przestaniemy to robić, zrażeni niepowodzeniami, nigdy nie dojdziemy do perfekcji. Naprawdę każdy może to zrobić; niedawno czytałam wiele blogów i książek o tematyce nauki języków obcych – na wielu przewija się myśl, że nie ma czegoś takiego jak talent czy antytalent językowy, a stwierdzenie “nie mam talentu do języków” jest tylko usprawiedliwianiem się. Każdy człowiek potrafi nauczyć się języka ojczystego, i potrafi także nauczyć się każdego innego; niestety wymaga to wiele wysiłku. Sądzę jednak, że warto poznawać obce języki. Mnie daje to mnóstwo radości, wiem, że nie każdemu może sprawiać to przyjemność, jednak znajomość obcych języków wydaje mi się szczególnie przydatna miłośnikowi literatury, dla którego w ten sposób otwierają się nowe literackie możliwości. Dla mnie osobiście możliwość czytania książek ulubionych autorów w oryginale była chyba najważniejszą motywacją w nauce języka angielskiego – udało mi się ten cel osiągnąć i teraz czytam po angielsku z jeszcze większą przyjemnością niż po polsku. Przyjemność chyba najsilniej motywuje do nauki języka. Jej brak powoduje, że wiele osób nie lubi nauki języków, która kojarzy im się ze żmudnym zakuwaniem słówek – trudno się dziwić, że takie działanie nie daje radości. Należy znaleźć coś, co sprawia nam frajdę – nie musi to być książka, świetnie motywują też np. ulubione seriale czy muzyka – i czytać/oglądać/słuchać to w wersji oryginalnej. Jeśli zajmiemy się czymś, co sprawia prawdziwą radość, sami będziemy się garnęli do nauki i szybko zaczniemy robić postępy.

Z tego wynika pierwsza zasada czytania po angielsku (czy w innym języku obcym) – wybierajmy książki, które nas interesują. Miłośnicy fantastyki mają dobrze w przypadku angielskiego, bo chyba większość światowej fantastyki pisana jest właśnie w tym języku. Jeśli kochasz fantastykę, nie zmuszaj się do czytania np. Dziennika Bridget Jones, bo będziesz się z tym męczyć i język znowu zacznie Ci się kojarzyć z różnymi nieprzyjemnościami Puszczam oczko a przecież nie o to chodzi. Jeśli czytasz książkę w języku obcym po raz pierwszy w życiu i bardzo się boisz, możesz sięgnąć po książkę, którą lubisz i znasz z polskiego tłumaczenia. Jednak nie powinno to wejść w nałóg i kolejne książki powinno się już czytać “samodzielnie” czyli bez wspierania się znajomością polskiego tłumaczenia. Po prostu wybieramy te, których jeszcze ich nie czytaliśmy. Na początku sprawdzi się literatura dziecięca, napisana prostszym słownictwem dostosowanym do młodego czytelnika. Nada się też wspomniana wcześniej Bree Tanner

Kiedy po raz pierwszy sięgnąć po obcojęzyczną książkę? Najłatwiej odpowiedzieć, że kiedy czujemy się na siłach zmierzyć się z taką lekturą, ale osoby niepewne swoich możliwości będą odkładać ten moment w nieskończoność…ja pierwszą książkę przeczytałam pod koniec liceum, po około ośmiu latach nauki języka, ale nie znaczy to, że jest to optymalny moment rozpoczęcia czytania. Wydaje mi się, że w dużej mierze był to przypadek; po prostu właśnie wtedy otrzymałam pod choinkę angielską Anię z Zielonego Wzgórza. Mogłoby to nastąpić wcześniej, lecz wtedy książki obcojęzyczne były dosyć trudno dostępne i wydaje mi się, iż to właśnie było główną przyczyną, dlaczego tak późno zaczęłam czytać po angielsku. Z niemieckim nie będę czekać tak długo, chociaż znam go dużo gorzej i uczę się nieporównywalnie krócej; ostatnio przeczytałam np. taką krótką książeczkę.

Teraz przejdźmy do metody czytelniczej. Ja używałam sposobu fake it till you make it, teraz pokrótce ją przedstawię. Polega ona po prostu na czytaniu książki, zupełnie tak jak czyta się w języku ojczystym, udając, że całe życie nie robiło się nic innego, jak tylko czytanie po angielsku Uśmiech Brałam książkę i czytałam ją, nie zważając na występowanie nieznanych słówek. Na podstawie własnych doświadczeń wydaje mi się, że słówkami nie ma co się zanadto przejmować. Odrywanie się co chwilę od lektury, aby sprawdzić w słowniku nowe słówko, nie jest IMHO dobrym rozwiązaniem i wcale nie wspomaga zrozumienia tekstu, bo po poszukiwaniach słówka zapominamy, o co w ogóle chodziło np. w powieści. Lepsze jest chyba notowanie sobie tych nieznajomych, aby sprawdzić je po przeczytaniu np. całego rozdziału. Ale i tak taka działalność rozprasza, odciąga od czytania i pozbawia radości z niego. Zwłaszcza, że na początku tych słówek może być multum i zanotowanie wszystkich nieznanych może równać się przepisaniu całej strony Puszczam oczko Trzeba zachować umiar i nie panikować. Naszym głównym zadaniem jest zrozumienie fabuły i ogólnego sensu całego tekstu, a do tego nie musimy znać wszystkich słówek, jakie się w nim pojawiają. Warto spróbować wywnioskować znaczenie nowego słówka z kontekstu – dzięki temu czytanie przypomina nieco pracę Sherlocka Holmesa – a umiejętność bardzo przyda się na filologii, gdzie wiele zadań podczas testów dotyczy właśnie wydedukowania znaczenia słowa z kontekstu. Musimy jeszcze pamiętać o jednej rzeczy: nie wszystkie słówka są jednakowo ważne, tylko część potrzebna jest do prawidłowego zrozumienia tekstu. Jeśli jakieś słówko powtarza się w tekście, można założyć, że jest ważne, i jeśli nie potrafimy sami odkryć jego znaczenia, przywołajmy na pomoc słownik. Jednak np. informacja, jakie rośliny znajdują się w ogrodzie głównego bohatera jest średnio potrzebna do zrozumienia sensu powieści (oczywiście mogą być wyjątki, gdy roślinność okaże się kluczowa), więc zazwyczaj możemy nie przejmować się, że nie potrafimy przetłumaczyć na polski nazw kwiatów, które rosną w ogródku. Po prostu czytajmy dalej.

 

Rozpisałam się, i trochę chyba zbaczam z tematu przewodniego bloga; czego jak czego, ale recenzji książek jest tu chyba najmniej ze wszystkich tekstów Puszczam oczko Zbliża się rok akademicki, więc pomyślałam o napisaniu malutkiego cyklu Back to School, czyli porady jak się uczyć, zwłaszcza języków obcych, oparte na moich doświadczeniach. Jutro wiersz na niedzielę, a w przyszłym tygodniu może napiszę pierwszy odcinek. Do poczytania Uśmiech

No comments:

Post a Comment